sobota, 18 maja 2013

Dary Anioła I – Miasto Kości, Cassandra Clare


Co byście zrobili, gdybyście wiedzieli coś, czego nie widzi nikt inny?Gdybyście byli świadkami morderstwa, którego nikt inny nie widział, mimo, że stał tuż obok mordercy? Pewnie uznaliby was za pomyleńców lub w najlepszym wypadku, że wam się przewidziało. A co, jeśli nie? Jeśli to wszystko wydarzyło się naprawdę?
-------------------------
Moja historia związana z tą książką jest dość długa. Zaczęłam ją czytać jakoś na początku roku szkolnego, ale kilka zbiegów okoliczności, nawał nauki, sprawy prywatne i  kiepski fragment książki sprawiły, że skończył  mi się termin w bibliotece. Kilka miesięcy temu, na moim drugim blogu, znajoma poleciła mi tą trylogię. Nie przekonało mnie to jednak ostatecznie do ponownego sięgnięcia po nią, ale niedawno trafiłam w internecie na zwiastun filmu na podstawie tej powieści. Już po nim widziałam, że film będzie świetny i nawet gdybym nigdy nie zetknęła się z tymi książkami, pewnie i tak bym się na niego wybrała. No, ale taka w końcu jest rola zwiastunów. :) mają zachęcać ludzi do obejrzenia filmu.
Książka faktycznie zawiera 2-3 gorsze rozdziały i nie wiem, z czego to wynika. Prawdopodobnie autorka miała zastój lub po prostu kiepski tydzień i wyszło jak wyszło. Pocieszenie jest takie, że po przebrnięciu przez te kilkadziesiąt stron dostajemy nagrodę w postaci zapierającej dech w piersiach akcji, całkiem przyjemnego poczucia humoru autorki i niesamowitego, absolutnie zaskakującego zakończenia. Warto wspomnieć jeszcze o niesamowitych zwrotach akcji, oraz tym, jak niebezpiecznie wciąga ta książka (w niedzielę wieczorem tak wciągnął mnie jeden z fragmentów, że czytałam książkę myjąc zęby >.< a potem zakrztusiłam się pianą, bo autorka zafundowała nam kolejną niespodziankę). Mimo wszystko i tak czytałam ją prawie 2 tygodnie, ale biorąc pod uwagę, że to koniec roku szkolnego, czyli okres poprawiania wszystkich ocen i to, że książka ma ponad 500 stron, to mam nadzieję, że mi wybaczycie, moi wyimaginowani czytelnicy. :)

Może najpierw krótkie wprowadzenie w fabułę i dopiero zacznę rozpatrywać poszczególne aspekty powieści, a przede wszystkim jeden z wątków, przez który mam mieszane uczucia co do autorki O.O

Główną bohaterką jest szesnastoletnia Clary. Absolutnie normalna, rudowłosa nastolatka uwielbiająca muzykę. Nic szczególnego. 
Są wakacje, w Nowym Yorku czas największych upałów. Dzień jak co dzień, a właściwie wieczór. Razem ze swoim najlepszym kumplem, Simonem, Clary wybrała się do „Pandemonium”, jednego z najlepszych klubów na Brooklynie (dla niewtajemniczonych, dzielnica Nowego Yorku). A tam rozegrało się coś, co całkowicie odmieniło jej życie. Otóż nasza bohaterka była świadkiem morderstwa, problem polegał na tym, że poza nią, nikt nie widział zabójców ani ofiary… Miała zwidy? Oszalała?
Tej samej nocy w dziwnych okolicznościach znika matka dziewczyny. Clary dowiaduje się o istnieniu „Nocnych Łowców”, czyli pół-aniołach, zabijających demony. To ich widziała w klubie. Czy odnajdzie mamę? Jakie tajemnice skrywa jej przeszłość? Co począć z tajemniczym Jace'm - z  z pozoru aroganckim (choć ja użyłabym innego określenia, ale nie zamierzam przeklinać ;) ), ale jakże uroczym  Nocnym Łowcą? Dlaczego matka wszystko przed nią ukrywała i dlaczego Clary nigdy nie dowiedziała się, że miała... wróć MA brata...
-----------------------------------------
Książka co prawda nie wciąga od pierwszej strony, ale dzieł tego typu jest bardzo mało, więc mogę na to przymknąć oko. Cała akcja jest tak pogmatwana, że niejednokrotnie się w niej gubiłam i wiele razy czytałam po kilka razy jeden fragment. Na końcu wszystko zaczyna jednak układać się w logiczną całość, więc nie jest źle. A tak całkiem szczerze, to jest świetnie, bo uwielbiam książki tego typu: :D bardzo dużo akcji, szybkie tempo, przez co się gubimy, ale mimo wszystko nie możemy się oderwać, bo na końcu odkrywamy, że to wszystko jest logiczne. Podziwiam autorów, którzy potrafią coś takiego wymyślać.
Odkąd prowadzę tego bloga, już podczas czytania książki zastanawiam się, jaką wystawić jej ocenę i jak sformułować recenzję. Początkowo zastanawiałam się nad czymś takim: "Książka dobra, choć nie genialna. Dobra do poczytania, kiedy nam się nudzi, ale raczej nie trafi na listę moich ulubionych. Daję jej 7/10 za fajny pomysł na fabułę." Później dotarłam do pierwszego z bodajże 3 "wielkich szakerów", jak lubię to określać, czyli zupełnie i absolutnie niespodziewanego zwrotu akcji, przez który koncepcja się zmieniła. Książka, tak samo jak część druga, (którą, tak na marginesie, już kończę, ale recenzja pojawi się dopiero w poniedziałek) jest absolutnie genialna i gdyby nie była z biblioteki, na pewno wylądowałaby na półeczce "ulubione". Książka "genialna" to według mnie taka, której czytanie musimy od czasu do czasu przerwać , by powiedzieć: WOW!
Najbardziej zaskakujące jest zakończenie, mam przez nie jednak mieszane uczucia co do autorki. Po krótkiej analizie dochodzimy do wniosku, że cała książka jest jakaś patologiczna, ale spokojnie, w trzeciej części wszystko się wyjaśni. Nie chcę zdradzać za wiele, przejdźmy więc do kolejnego tematu:
POSTACIE...
Podziwiam pisarzy, którzy potrafią stworzyć postacie tak realne, że zaczynamy wierzyć w ich istnienie. Uwielbiam za to pisarzy, którzy potrafią dokonać "transformacji" postaci pod względem jej charakteru. Trzeba to jednak robić umiejętnie, stopniowo. Bo napisać, to każdy może. A dokonywanie prawdziwego przeobrażenia postaci, to talent. Taką postacią w tej książce był, jak łatwo się domyślić, Jace. Na początku książki określiłam go kilkoma niecenzuralnymi słowami, ale ponieważ mogłoby to zaszkodzić mojej "reputacji", nie będę cytować. ograniczę się do słowa "dupek". Później jednak stopniowo "wkradł mi się do serca". Zmienił się ekstremalnie, głównie dzięki Clary. Ten późniejszy Jace chyba bardziej mi się podobał. :)
Kolejną postacią, na którą chcę zwrócić uwagę jest Simon. Czasem tak bywa, że mam przeczucie (zresztą w 99% przypadków jest ono prawdziwe), że jakaś postać jest "tą złą". Takie właśnie odczucie mam co do Simona. Jeszcze nie wiem, czy jest prawdziwe, ale raczej tak. Czasem bywa również tak, że mimo, iż postać jest po "jasnej stronie mocy", to mimo najszczerszych starań nie jestem w stanie jej polubić. Simon znajduje się w obydwu grupach, a z żadnej nie jest łatwo się wydostać. Poza tym, to palant.
---------------------
Jak oceniam tą książkę? Myślę, że z czystym sercem mogę dać jej 9,5/10. Nie ma co liczyć na maksymalną liczbę punktów, głównie przez banalne i bardzo popularne w książkach i filmach fantasy chwyty, oraz przez podejrzane moim zdaniem podobieństwo do "Trylogii Czasu". Ale po co czepiać się szczegółów, skoro książka i tak jest świetna?
----------
Tym razem recenzja wyszła mi dość długa, więc wspomnę jeszcze tylko o filmie i kończę. :) Muszę powiedzieć, że zdziwiłam się, kiedy w zwiastunie zobaczyłam Lili Collins w roli Clary. Zagra u boku wielu nieznanych i niedoświadczonych aktorów. Ciekawe, jaki będzie tego efekt :) Jednak profesjonalizm filmu bije po oczach, więc spodziewam się, że wyjdę z kina zadowolona. Oto link do zwiastuna (niestety, po angielsku, nie udało mi się znaleźć z polskimi napisami, ale jeśli się pojawi, to zedytuję posta i gdzieś tam jeszcze o ty napomknę) oraz do filmwebu, gdzie można dowiedzieć się czegoś więcej o ekranizacji.

To chyba tyle w temacie. Skomentujcie, a jeśli zainteresował was blog, to dodajcie się do obserwatorów i polećcie go znajomym. Bardzo mi to pomoże, bo kolejne wyświetlenia na prawdę motywują do dalszej pracy. :)
Dzięki i na prawdę polecam serię.
PS: Niech przypadkiem nie zmyli was napis na okładce, głoszący: "Trylogia Dary Anioła". Początkowo miała być to trylogia, później autorka "dopisała" jednak jeszcze 2 części. 
Do zobaczenia! ;)

2 komentarze:

  1. Naprawdę Ci się spodobała ?
    Nie ma to jak polecić komuś książkę i podobała mu się <3
    Jaram się teraz !! xD
    Pozdrawiam Karolcia^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak jarać się, że spodobała się komuś książka, którą się poleciło :)

      Usuń