piątek, 5 lipca 2013

Oskar i Pani Róża, Eric - Emmanuel Schmitt

Tej książki nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Każdy słyszał, choć może nie koniecznie czytał. To maleńka książeczka, którą pochłonęłam w niewiele ponad godzinę. Głównym bohaterem jest chory na raka, dziesięcioletni Oskar. Z podsłuchanej rozmowy rodziców z lekarzem, chłopiec dowiaduje się, że umrze w ciągu 12 dni. Z pomocą przychodzi sympatyczna Pani Róża, była zapaśniczka, a obecnie już tylko wolontariuszka. Chce, by Oskar każdy dzień przeżywał jako 10 lat. I tak Oskar przechodzi przez wszystkie życiowe problemy: pierwszą miłość, później ślub, kłopoty z teściami, aż wreszcie staje się 120 letnim mężczyzną.
Mimo, że książka o tematyce co najmniej smutnej (śmierć, choroba... nie koniecznie do śmiechu), to na prawdę przyjemnie się ją czyta i właściwie dopiero, kiedy przewracamy stronę i widzimy, że jest pusta, orientujemy się, że to już koniec.
Bardzo podobał mi się sposób, w jaki autor przedstawił małych pacjentów i ich rodziców. Zwykle to właśnie te chore dzieciaki były silniejsze niż ich rodzice i lepiej radziły sobie z trudnościami. Zawsze wesołe, biegały po szpitalu, bawiąc się z kolegami, a ich rodzice opłakiwali ich i własny los.
Myślę, że warto sięgnąć po tą książkę, chociażby z nudów. O ile wiem, jest to lektura w którejś klasie gimnazjum (poprawcie mnie, jeśli się mylę). Więc jeśli we wrześniu zobaczycie tę pozycję na kartce z wykazem lektur, sięgnijcie po nią koniecznie. Nie oszukujmy się, sama rzadko czytam lektury, ale gdy zobaczę ją na własnej liście, na pewno przeczytam jeszcze raz.
To tyle w temacie. Do zobaczenia niedługo. :)

środa, 29 maja 2013

Strażnicy Historii II - Circus Maximus, Damian Dibben

"Strażnicy Historii" to jedna z tych serii, których wszystkie części można czytać niezależnie. Polecam jednak zapoznanie się z podstawami, które macie tutaj, jeśli nie czytaliście pierwszej części. :)
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak wspomniałam przy recenzji "Miasta Popiołów", często po genialnej części pierwszej, przychodzi czas na beznadziejną kontynuację. Damian Dibben udowodnił, że od każdej zasady są wyjątki. Powiem więcej: Dibben kompletnie odwrócił tą zasadę. Choć wydawało się to niemożliwe, "Circus Maximus" jest jeszcze lepszy od "Nadciąga Burza".
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Strażnicy Historii są w bardzo trudnej sytuacji. Zasoby automium, dzięki któremu mogą podróżować w czasie, są na wyczerpaniu. Jake zostaje wysłany po odbiór przydziału substancji do XIX wieku, razem z Charliem i Nathanem. Wydaje się, że jest to misja niemożliwa do spieprzenia. Niestety, Jake'owi się to udaje. Cały zapas automium przepada, a reputacja Jake'a w oczach straży historii mocno spada. Kilka dni później do "Punktu Zero" dociera wiadomość od Topaz. Jake oczywiście chce ruszyć jej na ratunek, ale po raz kolejny nie zostaje dopuszczony do udziału w misji, z powodu swojego młodego wieku. Czy odnajdzie Topaz? Co się stało z jego bratem? Czy jeszcze żyje? Jakie tajemnice skrywa jego własna przeszłość?
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Naczekałam się na tą książkę ponad miesiąc i muszę przyznać, że zaczynało mi już trochę odwalać, ponieważ nie wiedziałam, jak to wszystko się dalej potoczy. Nie rozczarowałam się, ponieważ książka jest tak genialna, że jak najbardziej warto było czekać. :) Automatycznie wpisuję ją na listę moich ulubionych, co do tego nie ma wątpliwości.
Książkę czytałam dłużej niż się spodziewałam, bo 6 dni, a ma ok. 350 stron. Całą książkę czyta się bardzo wolno, ale absolutnie nie uznaję tego za wadę. Chodzi o to, że czytamy, czytamy, czytamy, minęła godzina, a jesteśmy tylko 30 stron do przodu. -.- gdyby w takim tempie czytało się "Dary Anioła", pewnie dziś byłabym w połowie drugiej części. :) Dzięki temu książkę czyta się jednak dłużej i możemy się nią "podelektować" :) Mimo wszystko książka wciąga maksymalnie i to od pierwszej strony. Czytając, nagle orientujemy się, że minęła godzina. U mnie zwykle wyglądało to tak, że kąpałam się, w piżamce zagrzebywałam się w łóżeczku pod kołderką i czytałam. Po "chwili", jak mi się wydawało, z przerażeniem orientowałam się, że jest 24. :)
Jest to kolejna książka, której z czystym sumieniem mogę postawić 10/10. Ciekawa, zabawna, zaskakująca... czego chcieć więcej?
Polecam, polecam i jeszcze raz polecam! Lektura obowiązkowa dla każdego mola książkowego!

środa, 22 maja 2013

Dary Anioła II - Miasto Popiołów, Cassandra Clare



Clary mieszka tymczasowo u Luke'a. Przyjaciela jej mamy i... wilkołaka.
Dziewczyna jest nowa wśród nocnych łowców. Dopiero niedawno dowiedziała się, że istnieją, a już poznała swojego ojca i brata. Jej matka została magicznie wprowadzona w śpiączkę i mimo opieki wielu specjalistów, jej stan się nie zmienia. Do tego jej brat zaczyna notorycznie pakować się w kłopoty. Wdaje się w bójkę z wilkołakami, prowokuje Clave i wyżywa się na wszystkich. Najdziwniejsze jednak jest to, co łączy Clary i Jace'a...
---------------------------------------------------------------------------
Niestety, często bywa tak, że po fenomenalnej części pierwszej, następuje gorsza kontynuacja. "Miasto popiołów" nie jest wyjątkiem. W książce właściwie nic się nie dzieje i bardzo zmienił się styl pisania autorki. Dopiero na ostatnich 100 stronach pojawia się to, za co pokochałam "Miasto Kości". Jest jeszcze więcej patologii i więcej Simona. (Jak już wspomniałam, nie lubię go -.-) Nie było żadnego z tych cudownych momentów, kiedy odkładałam książkę, by zrobić minę "WTF?!". Akcja jest prosta, wręcz zbyt prosta.
Zakończenie przynosi jednak pewne zaskoczenie, a przez całą książkę dręczy nas przeczucie, że coś jest nie tak. Oczywiście niesłuszne, ale zawsze. :)
Autorka bardzo zmyślnie nami manipuluje. Przyznam się, że nawet teraz, do końca nie wiem, kto jest "tym złym", a kto "tym dobrym". Nachodzą mnie też wątpliwości, czy Valentine na prawdę jest po "ciemnej stronie mocy", a Jace jest na pewno "tym dobrym"...
W tej części poznajemy wielu "podziemnych", czyli między innymi wampiry, Fearie i wilkołaki. Szczególnie polubiłam Maię, piętnastoletnią wilkołaczkę (dziwne słowo...). To mega pozytywna i bardzo sympatyczna dziewczyna.
Niestety, daję "Miastu Popiołów" tylko 7/10 punktów... Chyba głównie przez to, że jak wspomniałam, nic praktycznie się nie dzieje. No i chyba przez tą patologię... ;_;
Muszę więc zadać sobie pytanie, które w takiej sytuacji powinien zadać każdy szanujący się bloger: Czy warto czytać kolejną część? Jak najbardziej, po pierwsze dla tego, że dowiadujemy się tam paru rzeczy, które są ważne dla całej historii i bez tego nie możemy sięgnąć po trzecią część. Po drugie, książka wcale nie jest zła i nigdy tak nie uważałam. :) Jednak nie dorasta do pięt swojej poprzedniczce.
Zachęcam do czytania, i ja lecę uczyć się na przyrodę. raczej nie zdam ;_;
PS: W końcu zdobyłam drugą część "Strażników Historii" i pewnie dlatego dopiero teraz pojawia się recenzja, ponieważ dla odmiany, to ta książka mnie opętała. Wspomniałam już, że jestem strasznym molem książkowym? >.< Recenzja pojawi się niedługo. :)

sobota, 18 maja 2013

Dary Anioła I – Miasto Kości, Cassandra Clare


Co byście zrobili, gdybyście wiedzieli coś, czego nie widzi nikt inny?Gdybyście byli świadkami morderstwa, którego nikt inny nie widział, mimo, że stał tuż obok mordercy? Pewnie uznaliby was za pomyleńców lub w najlepszym wypadku, że wam się przewidziało. A co, jeśli nie? Jeśli to wszystko wydarzyło się naprawdę?
-------------------------
Moja historia związana z tą książką jest dość długa. Zaczęłam ją czytać jakoś na początku roku szkolnego, ale kilka zbiegów okoliczności, nawał nauki, sprawy prywatne i  kiepski fragment książki sprawiły, że skończył  mi się termin w bibliotece. Kilka miesięcy temu, na moim drugim blogu, znajoma poleciła mi tą trylogię. Nie przekonało mnie to jednak ostatecznie do ponownego sięgnięcia po nią, ale niedawno trafiłam w internecie na zwiastun filmu na podstawie tej powieści. Już po nim widziałam, że film będzie świetny i nawet gdybym nigdy nie zetknęła się z tymi książkami, pewnie i tak bym się na niego wybrała. No, ale taka w końcu jest rola zwiastunów. :) mają zachęcać ludzi do obejrzenia filmu.
Książka faktycznie zawiera 2-3 gorsze rozdziały i nie wiem, z czego to wynika. Prawdopodobnie autorka miała zastój lub po prostu kiepski tydzień i wyszło jak wyszło. Pocieszenie jest takie, że po przebrnięciu przez te kilkadziesiąt stron dostajemy nagrodę w postaci zapierającej dech w piersiach akcji, całkiem przyjemnego poczucia humoru autorki i niesamowitego, absolutnie zaskakującego zakończenia. Warto wspomnieć jeszcze o niesamowitych zwrotach akcji, oraz tym, jak niebezpiecznie wciąga ta książka (w niedzielę wieczorem tak wciągnął mnie jeden z fragmentów, że czytałam książkę myjąc zęby >.< a potem zakrztusiłam się pianą, bo autorka zafundowała nam kolejną niespodziankę). Mimo wszystko i tak czytałam ją prawie 2 tygodnie, ale biorąc pod uwagę, że to koniec roku szkolnego, czyli okres poprawiania wszystkich ocen i to, że książka ma ponad 500 stron, to mam nadzieję, że mi wybaczycie, moi wyimaginowani czytelnicy. :)

Może najpierw krótkie wprowadzenie w fabułę i dopiero zacznę rozpatrywać poszczególne aspekty powieści, a przede wszystkim jeden z wątków, przez który mam mieszane uczucia co do autorki O.O

Główną bohaterką jest szesnastoletnia Clary. Absolutnie normalna, rudowłosa nastolatka uwielbiająca muzykę. Nic szczególnego. 
Są wakacje, w Nowym Yorku czas największych upałów. Dzień jak co dzień, a właściwie wieczór. Razem ze swoim najlepszym kumplem, Simonem, Clary wybrała się do „Pandemonium”, jednego z najlepszych klubów na Brooklynie (dla niewtajemniczonych, dzielnica Nowego Yorku). A tam rozegrało się coś, co całkowicie odmieniło jej życie. Otóż nasza bohaterka była świadkiem morderstwa, problem polegał na tym, że poza nią, nikt nie widział zabójców ani ofiary… Miała zwidy? Oszalała?
Tej samej nocy w dziwnych okolicznościach znika matka dziewczyny. Clary dowiaduje się o istnieniu „Nocnych Łowców”, czyli pół-aniołach, zabijających demony. To ich widziała w klubie. Czy odnajdzie mamę? Jakie tajemnice skrywa jej przeszłość? Co począć z tajemniczym Jace'm - z  z pozoru aroganckim (choć ja użyłabym innego określenia, ale nie zamierzam przeklinać ;) ), ale jakże uroczym  Nocnym Łowcą? Dlaczego matka wszystko przed nią ukrywała i dlaczego Clary nigdy nie dowiedziała się, że miała... wróć MA brata...
-----------------------------------------
Książka co prawda nie wciąga od pierwszej strony, ale dzieł tego typu jest bardzo mało, więc mogę na to przymknąć oko. Cała akcja jest tak pogmatwana, że niejednokrotnie się w niej gubiłam i wiele razy czytałam po kilka razy jeden fragment. Na końcu wszystko zaczyna jednak układać się w logiczną całość, więc nie jest źle. A tak całkiem szczerze, to jest świetnie, bo uwielbiam książki tego typu: :D bardzo dużo akcji, szybkie tempo, przez co się gubimy, ale mimo wszystko nie możemy się oderwać, bo na końcu odkrywamy, że to wszystko jest logiczne. Podziwiam autorów, którzy potrafią coś takiego wymyślać.
Odkąd prowadzę tego bloga, już podczas czytania książki zastanawiam się, jaką wystawić jej ocenę i jak sformułować recenzję. Początkowo zastanawiałam się nad czymś takim: "Książka dobra, choć nie genialna. Dobra do poczytania, kiedy nam się nudzi, ale raczej nie trafi na listę moich ulubionych. Daję jej 7/10 za fajny pomysł na fabułę." Później dotarłam do pierwszego z bodajże 3 "wielkich szakerów", jak lubię to określać, czyli zupełnie i absolutnie niespodziewanego zwrotu akcji, przez który koncepcja się zmieniła. Książka, tak samo jak część druga, (którą, tak na marginesie, już kończę, ale recenzja pojawi się dopiero w poniedziałek) jest absolutnie genialna i gdyby nie była z biblioteki, na pewno wylądowałaby na półeczce "ulubione". Książka "genialna" to według mnie taka, której czytanie musimy od czasu do czasu przerwać , by powiedzieć: WOW!
Najbardziej zaskakujące jest zakończenie, mam przez nie jednak mieszane uczucia co do autorki. Po krótkiej analizie dochodzimy do wniosku, że cała książka jest jakaś patologiczna, ale spokojnie, w trzeciej części wszystko się wyjaśni. Nie chcę zdradzać za wiele, przejdźmy więc do kolejnego tematu:
POSTACIE...
Podziwiam pisarzy, którzy potrafią stworzyć postacie tak realne, że zaczynamy wierzyć w ich istnienie. Uwielbiam za to pisarzy, którzy potrafią dokonać "transformacji" postaci pod względem jej charakteru. Trzeba to jednak robić umiejętnie, stopniowo. Bo napisać, to każdy może. A dokonywanie prawdziwego przeobrażenia postaci, to talent. Taką postacią w tej książce był, jak łatwo się domyślić, Jace. Na początku książki określiłam go kilkoma niecenzuralnymi słowami, ale ponieważ mogłoby to zaszkodzić mojej "reputacji", nie będę cytować. ograniczę się do słowa "dupek". Później jednak stopniowo "wkradł mi się do serca". Zmienił się ekstremalnie, głównie dzięki Clary. Ten późniejszy Jace chyba bardziej mi się podobał. :)
Kolejną postacią, na którą chcę zwrócić uwagę jest Simon. Czasem tak bywa, że mam przeczucie (zresztą w 99% przypadków jest ono prawdziwe), że jakaś postać jest "tą złą". Takie właśnie odczucie mam co do Simona. Jeszcze nie wiem, czy jest prawdziwe, ale raczej tak. Czasem bywa również tak, że mimo, iż postać jest po "jasnej stronie mocy", to mimo najszczerszych starań nie jestem w stanie jej polubić. Simon znajduje się w obydwu grupach, a z żadnej nie jest łatwo się wydostać. Poza tym, to palant.
---------------------
Jak oceniam tą książkę? Myślę, że z czystym sercem mogę dać jej 9,5/10. Nie ma co liczyć na maksymalną liczbę punktów, głównie przez banalne i bardzo popularne w książkach i filmach fantasy chwyty, oraz przez podejrzane moim zdaniem podobieństwo do "Trylogii Czasu". Ale po co czepiać się szczegółów, skoro książka i tak jest świetna?
----------
Tym razem recenzja wyszła mi dość długa, więc wspomnę jeszcze tylko o filmie i kończę. :) Muszę powiedzieć, że zdziwiłam się, kiedy w zwiastunie zobaczyłam Lili Collins w roli Clary. Zagra u boku wielu nieznanych i niedoświadczonych aktorów. Ciekawe, jaki będzie tego efekt :) Jednak profesjonalizm filmu bije po oczach, więc spodziewam się, że wyjdę z kina zadowolona. Oto link do zwiastuna (niestety, po angielsku, nie udało mi się znaleźć z polskimi napisami, ale jeśli się pojawi, to zedytuję posta i gdzieś tam jeszcze o ty napomknę) oraz do filmwebu, gdzie można dowiedzieć się czegoś więcej o ekranizacji.

To chyba tyle w temacie. Skomentujcie, a jeśli zainteresował was blog, to dodajcie się do obserwatorów i polećcie go znajomym. Bardzo mi to pomoże, bo kolejne wyświetlenia na prawdę motywują do dalszej pracy. :)
Dzięki i na prawdę polecam serię.
PS: Niech przypadkiem nie zmyli was napis na okładce, głoszący: "Trylogia Dary Anioła". Początkowo miała być to trylogia, później autorka "dopisała" jednak jeszcze 2 części. 
Do zobaczenia! ;)

środa, 1 maja 2013

Igrzyska Śmierci III - Kosogłos, czyli wielki finał najlepszej serii w historii :)







UWAGA! TAK, JAK PRZY POPRZEDNIM POŚCIE, UPRZEDZAM, ŻE NIE NALEŻY CZYTAĆ TEJ RECENZJI, JEŚLI NIE PRZECZYTAŁO SIĘ CZĘŚCI PIERWSZEJ I DRUGIEJ "IGRZYSK ŚMIERCI". TAK WIĘC ŻEGNAM NIEWTAJEMNICZONYM W PRZYGODY KATNISS! :)



Ostatnie zdanie części drugiej, mówi samo za siebie:
"-Katniss, dwunasty dystrykt już nie istnieje."*
Kapitol zrównał dwunasty dystrykt z ziemią, a nieliczni, którzy przeżyli, znaleźli schronienie w trzynastym dystrykcie, dotąd uznawanym przez Kapitol za zniszczony i nieistniejący. Zaczyna się tam tworzyć ruch oporu przeciwko istniejącej władzy. Katniss w końcu zgadza się zostać Kosogłosem, przewodniczącą powstania i symbolem rebelii. Musi też dokonać wyboru, między Peetą a Gale' m. Nie ulega wątpliwości, że obu kocha, ale, jak chłodno zauważył Gale (za co się na niego wkurzyłam):
"-Katniss zastanowi się, bez którego z nas sobie nie poradzi, i właśnie tego wybierze."**
Czy uczestnicząc w krwawej jatce będzie czas, żeby się nad tym wszystkim zastanowić?
---------------------------------
Nie ukrywam, że po raz pierwszy w życiu poryczałam się nad książką. :'( nie dla tego, że zakończenie jest smutne. Po prostu po raz pierwszy dociera do mnie w pełni, jak okrutne były te Głodowe Igrzyska, jak okropna była władza w całym Panem. Autorka sprawiła, że po raz pierwszy zastanawiamy się, jak koszmarne i nieodwracalne zmiany dokonywały się w psychice takiego zwycięzcy. Haymich, który sypiał tylko podczas dnia, bo bał się koszmarów, Katniss, budząca się z krzykiem każdej nocy, Annie, która (delikatnie mówiąc) nie była do końca zrównoważona psychicznie, Morfalinistki, które Katniss spotkała podczas ćwierćwiecza poskromienia. Można by tak wymieniać w nieskończoność. Potwierdza moje przemyślenia jeden z końcowych fragmentów:
"Któregoś dnia będę jednak musiała opowiedzieć im o swoich koszmarach. Dlaczego przychodzą, dlaczego nigdy nie znikną na dobre. Wyjaśnię im, jak udaje mi się przetrwać. Dowiedzą się o kiepskich porankach, kiedy nie potrafię czerpać przyjemności z niczego, bo się boję, że zostanie mi to odebrane."***
Dopiero teraz zaczynam też rozumieć zdanie, które wydrukowano z tyłu okładki pierwszej części:
"To nie jest książka dla dzieci. To powieść dla dojrzałych młodych ludzi, którzy rozumieją, że okrucieństwo jest częścią historii ludzkości, którzy potrafią dostrzec jego  znamiona w najbardziej wyrafinowanych formach i którzy jak Katniss mają w sobie odwagę i determinację, by mu się przeciwstawić"****
-----------------------
W sumie mam wrażenie, jakby ten płacz wzbierał we mnie przez całą trylogię, ale nie miałam czasu się nim przejmować, w takim tempie wszystko się działo. Jednak mniej więcej w połowie ostatniego rozdziału zaczęłam czuć zbliżający się płacz, tak chyba mogę to określić. Pękłam natomiast przy epilogu. Przez następną godzinę płacz dopadał mnie w najmniej spodziewanych momentach, np. gdy pomagałam mamie przy obiedzie, kalkowałam siostrze jakąś wróżkę... To pokazuje geniusz Suzanne Collins. Tak więc, czapki z głów przed nią, moi drodzy. :)
------------------
Od dnia dzisiejszego zaczynam wystawiać książkom ocenę, w skali od 1 do 10. Mogę więc z czystym sumieniem dać Kosogłosowi 10 punktów, ponieważ jeszcze żadna książka nie wzbudziła we mnie takich emocji. Naprawdę "skłania do refleksji" (jak powiedziałaby moja nauczycielka polskiego) nie tylko nad tą księżką, sensem Igrzysk, ale nawet nad własnym życiem. 
Jak najbardziej polecam całą serię, jednak muszę przyznać, że zakończenie trochę mnie zawiodło. Nie chodzi o to, że nie było ciekawe, po prostu wystarczy wspomnieć, że fani Igrzysk na całym świecie dzielą się na "Team Gale" i "Team Peeta". Nie zdradzę, w której grupie jestem, bo nie chcę robić spojlerów, jednak w tej mniej zadowolonej z decyzji Katniss... :/ No ale cóż, zadowolenie obu byłoby niemożliwe...
Dziękuję, jeśli ktoś wytrwał do końca w mojej niezbyt składnej recenzji i proszę was o przynajmniej kilka komentarzy. Mimo nabijanych wyświetleń, nie mam cały czas pewności, czy ktokolwiek tego bloga czyta. Można je dodawać anonimowo, nie trzeba mieć konta na blogerze. Dla was to kilka sekund, a dla mnie bardzo dużo znaczy. :)
------------------
* "W pierścieniu ognia" str. 359
** "Kosogłos" str. 314
*** "Kosogłos" str. 371
**** Tekst z okładki "igrzysk Śmierci"

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Igrzyska Śmierci II - W Pierścieniu Ognia





UWAGA! UPRZEDZAM, ŻE NIE NALEŻY CZYTAĆ TEJ RECENZJI, JEŚLI NIE PRZECZYTAŁO SIĘ CZĘŚCI PIERWSZEJ "IGRZYSK ŚMIERCI", LUB PRZYNAJMNIEJ NIE OBEJRZAŁO FILMU! WTEDY CZYTANIE PIERWSZEJ CZĘŚCI NIE BĘDZIE MIAŁO SENSU. DZIĘKUJĘ I ZAPRASZAM TYCH, KTÓRZY PRZECZYTALI :)

krótki opis fabuły:
Podczas 74. Głodowych Igrzysk, turnieju, w którym co roku bierze udział 24 losowo wybranych młodych ludzi, po raz pierwszy w historii zwyciężają 2 osoby. A to przez incydent z jagodami, który miał za zadanie przechytrzyć Kapitol i pozwolić ujść z życiem Katniss i Peecie. Tak na prawdę stał się on jednak iskrą zapalną, która sprowokowała część kraju do postawienia się Kapitolowi. Zaczynają wybuchać powstania, starannie ukrywane przez władze przed światem. W tym czasie Katniss i Peeta muszą wziąć udział w Tournee Zwycięzców, odbywającym się po każdych Igrzyskach i objechać wszystkie dystrykty. Mają teraz szansę wszystko naprawić i przekonać Kapitol, że nie chcieli wzniecać buntu wśród mieszkańców Panem.
Komplikuje się jednak życie osobiste Katniss. Zmuszona jest udawać przed kamerami miłość do Peety, a tak na prawdę nie wie, czy nie czuje czegoś do swojego najlepszego przyjaciela, Gale'a.
Do tego zmienia się władza w 12 dystrykcie. Okrutne rządy mają na celu stłumić wszystkie powstania, które w dwunastce i tak nie miałyby szans powodzenia, ze względu na małą liczbę ludności. Wielu ludzi, którzy potencjalnie mogliby wzniecić bunt, jest torturowanych i mordowanych publicznie.
Kolejną sprawą są 75 Głodowe Igrzyska, które przyniosą niesamowite zaskoczenie. Jak się zakończą? Czy w ogóle będą miały zwycięzcę?
------------------------------------------------------------------------
Szczerze: moja absolutnie ulubiona książka. :) wliczając w to Harry'ego Pottera, Strażników Historii, oraz 1. i 3. część Igrzysk Śmierci. Przeczytanie jej zajęło mi 2 dni, (trzeciego dnia zostało mi 5 stron, więc go nie liczę). W piątek ledwo podniosłam się z łóżka, ponieważ do 24 czytałam. >.< Tak samo w sobotę, kiedy musiałam jechać na zajęcia. Nie potrzeba tu długiego komentarza, a słowo: "zajebiste" to w tej chwili za mało. :)
Katniss naprawdę się zmieniła, stała się bardziej otwarta i przyjacielska i taka chyba bardziej mi odpowiada.
Polecam i pędzę czytać finałową część :)

piątek, 26 kwietnia 2013

Igrzyska Śmierci I

Tam, gdzie kiedyś istniała Ameryka Północna, rozwinęło się państwo Panem. Z ogromnym, nowoczesnym Kapitolem, otoczonym przez (początkowo) 13 dystryktów. Niedługo potem, dystrykty zbuntowały się, a 13, który bunt rozpoczął,  został zmieciony z powierzchni ziemi. Zostało 12. Każdy z nich, jako daninę za wszczęcie buntu, co roku musi dostarczać 2 dzieci, chłopca i dziewczynę, w wieku od 12, do 18 lat, którzy wezmą udział w Głodowych Igrzyskach. Turnieju na śmierć i życie. Ma on przypominać ludności podległych Kapitolowi dystryktów, kto tu dowodzi. Jego zasada jest prosta: kto ostatni przeżyje, wygrywa.Główna bohaterka, Katniss Everdeen, żyje w jednym z najbiedniejszych z dystryktów, 12. Po śmierci ojca stała się głową rodziny. Utrzymuje swoją mamę i młodszą siostrę. Jak? Otóż jeszcze przed śmiercią, ojciec nauczył jej sztuki przetrwania w lesie. Katniss strzela z łuku lepiej, niż ktokolwiek inny. Wie świetnie, które rośliny są jadalne, jak zakładać wnyki na zwierzęta, gdzie szukać schronienia. Jest odważna, szybka i zwinna. W utrzymaniu rodziny pomaga jej najlepszy przyjaciel, Gale, który pełni w swojej rodzinie podobną funkcję.


Kiedy siostra Katniss zostaje wylosowana do wzięcia udziału w igrzyskach, dziewczyna podejmuje bardzo ryzykowną decyzje: dobrowolnie zgłasza się na trybuta (tak nazywany jest uczestnik Głodowych Igrzysk), by ratować swoją ukochaną siostrę, która ma 12 lat i 0 szans, na powrót do domu. Czy uda jej się zwyciężyć? Któż inny lepiej nadaje się na trybuta, niż ona. Jeśli wróci do domu, czeka ją sława i bogactwo. Jeśli nie, matka i siostra umrą z głodu.
Książka jest maksymalnie wciągająca, czyta się ją bardzo szybko. Cały tydzień chodziłam niewyspana, bo do późna czytałam. Książkę skończyłam przedwczoraj, więc zajęło mi to aż 6 dni. To więcej, niż się spodziewałam, prawdopodobnie przez wyjątkowy nawał nauki w tym tygodniu. No i tą piękną pogodę. ^^ Zwykle szłam ze znajomymi na plac zabaw, na lody, no i tak wyszło, że lekcje kończyłam o 13:30, a w domu byłam dopiero koło 16.
Kolejny raz proszę was, o podsuwanie mi fajnych tytułów książek. Dodajcie się do obserwatorów, komentujcie, polubcie mój fun-page na facebooku. :P Nie no, z tym ostatnim żartowałam >.<  <<mistrz sucharów>>
Tak więc pozdrawiam, a jeszcze w tym tygodniu, spodziewajcie się recenzji 2. części. :) zaczęłam czytać wczoraj i jestem już za połową ^^

Tak więc, już chyba wiecie, co czyta Ciasteczkowy Potwór. :P